Edward R. Murrow

Learn About

Edward R. Murrow 

Stany Zjednoczone
25/04/1908 – 27/04/1965

„Good night and good luck” („Dobranoc i powodzenia”), to jedna z najpopularniejszych fraz wypowiadanych przez E. Murrowa z czasów, gdy był korespondentem wojennym w Europie. Jego radiowych relacji słuchały miliony osób na kontynencie amerykańskim. Dzięki temu stał się ikoną dziennikarstwa XX wieku.

E. Murrow urodził się w biednej rodzinie w Karolinie Północnej. Już w młodości zainteresował się dziennikarstwem, choć nie było to jeszcze jego źródło utrzymania. W pierwszej połowie lat 30. XX w. otrzymał pracę w Columbia Broadcasting System (CBS), gdzie został dyrektorem ds. wywiadów i edukacji. W 1937 r. wyjechał do Londynu z zadaniem budowy sieci korespondentów w Europie, zwanej później „Chłopcami Murrowa”. Pierwszą słynną audycją radiową była relacja z wkroczenia do Austrii Niemców. Nadawali ją korespondenci z kilku miast Europy, a Murrow bezpośrednio z Wiednia.

Gdy wybuchła II wojna światowa, Murrow pozostał w Europie. Swoją wypowiedź rozpoczynał zawsze słowami „This is London” („Tu Londyn”), a jego relacje przyniosły mu wielką sławę w ojczyźnie. Gdy Stany Zjednoczone dołączyły do wojny, rozszerzył grupę korespondentów wojennych, sam również brał udział w misjach bojowych w Europie. Pod koniec wojny Edward R. Murrow był jednym z pierwszych korespondentów wojennych, którzy zostali wpuszczeni do obozu koncentracyjnego Buchenwald. Do obozu przybył 12 kwietnia, dzień po jego oswobodzeniu. Trzy dni później Edward Murrow nadał niezwykle naturalistyczną relację z tego, co zobaczył:

To nie będzie miłe do słuchania. Jeżeli jesteś na lunchu lub nie masz ochoty słuchać, co zrobili Niemcy, teraz jest dobry moment, aby wyłączyć radio (…) Przekroczyliśmy główną bramę obozu. Wokół mnie pojawiła się cuchnąca horda. Mężczyźni i chłopcy wyciągali ręce, żeby mnie dotknąć. Byli w łachmanach i resztkach mundurów. Śmierć naznaczyła już wielu z nich, ale oni uśmiechali się oczami (…) Wszedłem do jednego z baraków (…) stłoczeni ludzie próbowali mnie podrzucać do góry, nie mieli siły mnie podnieść, wielu z nich nie miało siły wstać ze swojej pryczy. W takim baraku było 1200 osób (…) spytałem ilu w tym budynku ludzi zmarło w ostatnim miesiącu. Zawołali doktora, który przyniósł notatki. Była tam lista osób, a przy każdym nazwisku krzyż. Policzyłem je (…) było ich 242. Gdy wyszliśmy na dziedziniec, padł martwy mężczyzna. Dwóch innych, musieli mieć ponad 60 lat, czołgało się w stronę latryny. Widziałem to, ale nie będę tego opisywał.

Audycja radiowa Murrowa była ogromnych przeżyciem dla słuchaczy. W późniejszych okresie Murrow spotkał się z wielką krytyką wytykającą, że naraził Amerykanów na tak ciężkie przeżycia. E.R. Murrow opowiadał bowiem:

W innej części obozu pokazali mi dzieci. Niektóre miały tylko sześć lat (…) Stojący obok mnie starszy mężczyzna powiedział: „Dzieci, wrogowie państwa”. Przez cienkie koszulki widziałem ich żebra. (…) Ruszyliśmy na mały dziedziniec. Mur miał około 2,5 metra. Przylegał do czegoś, co kiedyś było stajnią (…) były tam dwa rzędy ciał ułożonych jak drewno na opał. Były cienkie i bardzo białe. Niektóre ciała były strasznie posiniaczone (…) niektórzy zostali postrzeleni w głowę, ale krwawili niewiele. Wszyscy oprócz dwóch, byli nadzy”.

I dodał na koniec: 

Jeżeli cię uraziłem tą raczej łagodną relacją z Buchenwaldu, wcale nie jest mi przykro.

Photos